Można się załamać:( Będziesz coś robił w tej sprawie?
Printable View
Można się załamać:( Będziesz coś robił w tej sprawie?
WOW...
Sam nie mam nic do kupowania auta powypadkowego ale to ciężko nazwać autem powypadkowym...
Generalnie jaka to musi być rzeźba że komuś się to opłacało ruszać...
Może miał takiego angola, przełożył kierownicę tabliczki?!? Inaczej tego nie widzę, zbyt tanie auto żeby się bawić w "odbudowę"...
A czy ja piszę o wyprawce ?? Człowieku wstawienie dachu, słupka, tylny prawy błotnik i cały przód to raczej nie wyprawka i jeżeli osoba ma do pomocy "niby" pracownika car-serwis z pojęciem o blacharce to oni nic nie zauważyli ??
Sory ale nie wierzę że handlarz wydał kupę kasy aby wszystko zrobić jak należy.
Teraz to trochę strach jeździć takim autem :(
dziecka bym na pewno nie woził
no ale to fakt - zrobić się da - wszystko kwestia kosztów
No to widziałeś, czy nie, bo nie bardzo rozumiem. Stary, jesteś przecież z Jarocina, u was też przecież robią takie igiełki więc powinieneś wiedzieć że każde auto da się zrobić tak że śladu nie będzie, a tym bardziej miernikiem będzie idealnie równe na całej powierzchni. A tych "specjalistów" co oglądali już pomijam, bo to inna sprawa.
A woją drogą, czat wydał jednogłośnie werdykt: wypadkowa poszła "na papiery" i tabliczki przeszczepiono w angola, czy inną podobną. Najbardziej sensowne wytłumaczenie tego fenomenu.
Jeżeli miałeś dwóch fachowców i nic nie zauważyli to albo nie byli fachowcami, albo masz kute auto.