Witam
Od paru tygodni miałem problem ze sprzegłem w mojej alfie 156 1,8 TS 1998, wkoncu sprzegło odmowiło całkiem posłuszeństwa i skonczyło się laweta do mechanika. Mechanik na drugi dzien zadzwonił do mnie ze cała podłoga jest w opłakanym stanie i czy ma się brac za to sprzęgło, stwierdziłem zeby sprawdził stan sprzegła i dał znac jaki to bedzie koszt. Po jakiś 2 godzinach oddzwonił wycenił mi naprawę tego sprzegła na jakies 1100zł, ja stwierdziłem ze to jest zdecydowanie za dużo i ze ma tego nie robić ponieważ to jest całkiem nie opłacalne przy stanie mojego auta(zgnita podłoga, zawieszenie do naprawy) zdenerwowany mechanik stwierdził ze jak mu oddaje auto to powinienem się liczyc z kosztami. Powiedziałem ze odbiorę auto i zeby go nie naprawiał to on mi powiedział ze nalezy się mu 300zł za to ze sprawdził i ocenił stan sprzegła po czym spowrotem wszystko skrecił. Ja powiedziałem ze jest niepoważny ze chce 300zł to on ze moze mi zostawic wszystko rozkręcone i mam zabrac to auto i zaplacic mu 150. Co sądzicie o tym? Czy gościu nie przegina ze chce 3 stówki ocenienie stanu sprzegła i nic z nim nie zrobienie? Jak mam z nim gadac zeby mu tyle nie płacic? Bo nie widze sensu naprawy juz mojej alfy, sprzegło padło, podłoga do remontu, zawieszenie. To wszystko by przekroczyło wartość auta. Proszę o rady