Właśnie przed chwilą chciałem odpalić moją 145. Jeszcze podczas kręcenia usłyszałem jakieś stuknięcie pod maską, auto zapaliło ale natychmiast zaczęło się trząść i gasnąć. Teraz kręci bardzo bardzo słabo i wolno. Jak puszczę kluczyk to pochodzi dosłownie 0,5s hałasując i trzęsąc autem i również gaśnie. Więcej razy nie próbowałem bo boję się, że to pasek rozrządu. Czy to będzie to i koniec mojej alfy?
Update:
Dzisiaj zajrzałem do tych pasków. Zerwało kilka zębów z jednego z nich. Stało się to jak już wspomniałem na postoju przy rozruchu. Potem jeszcze raz czy dwa próbowałem odpalić i tyle bo bałem się o zawory. Dzisiaj rano ojciec go próbował zapalić tak, że pokręciło nim chwilę. Pasek uszkodziło w taki sposób, że całkiem się ślizgał w związku z czym nie kręciło wałkiem rozrządu i zawory stały w tej samej pozycji w której były w chwili awarii. Czytałem różne rzeczy na temat tego boxera. Jedni twierdzą, że jest bezkolizyjny, inni że kolizyjny ale szansa uszkodzenia jest niewielka, jeszcze inni, że był do remontu. Jakie są szanse, że obejdzie się bez wymiany zaworów? Jeżeli jednak są uszkodzone to czy można zdjąć głowicę, bez wyciągania silnika? Uszkodzona jest lewa część (od kierowcy). No i co lepiej zrobić? Wymieniać zawory czy kupić używaną głowicę? Na razie czekam na nowy pasek ale chciałbym wiedzieć co mnie czeka. Z góry dzięki.
Nawiasem co do samego zerwania zębów. Poprzednia właścicielka serwisowała auto u mechanika-idioty. Chwaliła się przy sprzedaży, że rozrząd był robiony i był ale tylko prawy. Geniusz inżynierii wymienił JEDEN pasek rozrządu. Widać, że nówka, a drugi prawie płaski. Moja też w tym wina, że nie zabrałem się za wymianę zaraz po kupnie co powinno się zrobić. Jakim trzeba być partaczem, żeby wymienić jeden pasek skoro wymiana drugiego to +10min robocizny jak i tak auto było już rozebrane.