wczoraj rano trafił moją Julkę latający roznosiciel zarazy i bombowiec srakogiczny - po południu pod garażem zmywałem na mokro - zonk - mam wżer na lakierze (Etna Negro niby czarny-niby metalic) o kształcie tej kupy
nie widać tego specjalnie - przy odpowiednim oświetleniu jest nierówność jakby ktoś opluł - pasta polerska nie bardzo pomaga
nawoskowane miesiąc temu carubą - woda wciąż zostaje w kropelkach na karoserii przy deszczu ekologiczne lakiery wodorozcieńczalne psia mać :[
jakieś rady ? choć teraz to musztarda po obiedzie - chyba tylko mocne polerowanie ?