Witam was... Wrzucam wątek, ponieważ czuję, że będę miał za chwilę z tym problem. Niecałe dwa tygodnie temu padłem "ofiarą" gradobicia. Po całym zdarzeniu i ocenie szkód postanowiłem zgłosić się z tym do zakładu ubezpieczeń. Zakład wysłał na oględziny jakiegoś zewnętrznego rzeczoznawcę, który podczas oględzin zrobił kilka zdjęć i kazał czekać na wycenę szkody. Wycenę otrzymałem. W międzyczasie podjechałem autem do zakładu, gdzie potencjalnie chciałbym usunąć szkodę. Tam po oględzinach również przygotowano mi wycenę. Co się okazało - wycena z ZU jest 9 razy niższa niż ta z warsztatu. Wycena z ZU wg mnie - chociaż jestem laikiem w temacie, została sporządzona z czapy. Sugerują, że wszystkie uszkodzenia będą usuwane metodą PDR, co neguje z kolei warsztat twierdząc, że np. uszkodzenia dachu czy słupków na to nie pozwalają. Odesłałem wycenę warsztatu do ZU i czekam na ich odpowiedź.
Na Alfie mam około 190 wgniotek - głównie maska i dach. Czy ktoś z was przechodził batalię z ZU w podobnym temacie?