Liczyłeś to?
Policz sobie. Weź na tapetę Alfę 147, egzemplarz w dobrym stanie 2006 kupisz za 10tys. W dobrym stanie oznacza blacha bez rdzy. Policz sobie remont napędu, zawieszenia, serwis silnika, odświeżenie wnętrza, co tam chiecesz. Wersja 1.6 105KM - jak jest zdrowa jedzie więcej niż przyzwoicie. I za 20tys masz auto wygodne, jeżdżące lepiej niż większość nówek w tej klasie, bezpieczne (poduszki, ESP, kamerkę i czujniki łatwo możesz dołożyć). A że pali więcej? To ile musiałbyś jeździć, żeby przebić koszt zakupu elektryka rzędu co najmniej 150tys?
Bo mi wychodzi, że licząc spalanie średnio rzędu 9 litrów (czyli dość wysokie, przewaga miasto), a koszt prądu ZEROWY, to po 220tys km jesteś dopiero na zero
Tu nie ma mowy o jakiejś amortyzacji - jeżeli koszt "zakupu" masz 150 do 20. Powiem ci, że tak sobie na własne potrzeby analizuję rynek, patrzę, obserwuję... i dochodzę do wniosku, że nowe auta nie mają sensu. Ani ekonomicznego, ani technicznego. Jedyny sens może być wizerunkowy
Chyba, że ktoś ma "widzimisię" - i ja to rozumiem. Też miałem, kupiłem, po coś człowiek zarabia te pieniądze. Ale patrząc realnie i obiektywnie - jak wyżej