Witam Wszystkich,
Mój samochód: Alfa Romeo 159, 16V, 150 km, 1.9jtdm, rocznik 2007, przebieg około 220 tyś, skrzynia manualna. Od zakupu przejechałem niecałe 50 tyś kilometrów.
Chciałbym zaprosić do większej dyskusji na temat mojego samochodu. Myślę, że post może bardzo pomóc potencjalnym kupującym oraz obecnym posiadaczom takiej Alfy, dlatego umieszczam go w takim temacie na forum. W dalszej części postu wyjaśni się o co dokładniej chodzi oraz dlaczego go w ogóle napisałem.
1. Auto kupiłem w styczniu 2018 od tamtej pory zrobiłem:
- komplet sprzęgło + dwumas,
- komplet rozrząd + pompa wody,
- wymiana oleju w skrzyni biegów, wymiana cięgna oraz „poprawienie” linek zmiany biegów (o tym będzie więcej w osobnym punkcie o skrzyni biegów),
- regeneracja kompresora klimatyzacji,
- wszelkie eksploatacyjne rzeczy jak hamulce, klocki, tarcze, oleje, wycieraczki, żarówki, filtry wymieniane na czas (serwis olejowo – filtrowy robiony raz w roku),
- przeczyszczenie kolektora dolotowego, zaworu EGR, przepustnicy,
- zaślepienie i usunięcie tych klapek w kolektorze (wiadomo o co chodzi),
- wymiana termostatu,
- wymiana akumulatora,
- wymiana koła pasowego i całego kompletu rolek,
- wymiana przeróżnych uszczelniaczy, czujników, rurek, przewodów, zaworków, elektro zaworków itp, (w trakcie robienia czegoś innego, przy okazji były naprawiane takie rzeczy, które wychodziły w trakcie pracy),
- nowe całoroczne opony - 2x,
- wymiana górnych przednich wahaczy,
- wymiana przewodu wspomagania,
- wymiana całego tego mechanizmu do elektrycznych szyb, bo przy 2 drzwiach się popsuły,
- naprawa hamulca ręcznego, nie wiem co tam dokładnie się stało, po prostu nie miałem w ogóle ręcznego i mi to mechanik naprawił,
90% rzeczy ogarniał mi mechanik polecany tutaj na forum, nigdy mnie nie zawiódł i to co On zrobił nigdy już nie było naprawiane. Wszystko robione na oryginalnych częściach. Część robiłem sam (to co potrafię czyli hamulce, olej, filtry i takie pierdoły).
2. Skrzynia biegów:
Wiadomo, że skrzynia manualna M32, ma różne swoje bolączki, jest masa filmików i informacji w internecie jakie są objawy uszkodzeń w tej skrzyni: hałas, gwizdy, poruszanie się wybieraka na różnych biegach – tak po prostu lub w trakcie dodawania/odpuszczania gazu, ciężkie wrzucanie różnych biegów. U mnie od samego początku miałem tak naprawdę 1 objaw: ciężkie wrzucanie biegów. Gdzieś w internecie wyczytałem post o tym, że można to naprawić poprzez wymianę cięgna i linek. Mój mechanik mi ogarnął wymianę cięgna z tym, że jak wtedy mówił, że to się robi „na sztywno” i przez to będzie wybierak mocno latał jak odpuszczę gaz na niektórych biegach ale za to biegi będą wchodzić dużo bardziej prezycyjnie (to było dla mnie najważniejsze, bo wcześniej ciągle było uczucie, że coś się „haczy” jak chce zmienić bieg. Linki stwierdził, że są dobre i nie trzeba wymieniać, tylko coś tam z nimi pogrzebał, żeby było jeszcze lepiej + wymienił olej w skrzyni. To oryginalne cięgno cały czas mam, powiedział mi też wtedy, że On u siebie też to testował i jemu się nie podobało i zmienił na oryginalne cięgno, więc mi dał to co miałem aby można było zamienić, jeżeli by mi się odwidziało. Od tamtej pory nigdy już nie miałem takiego objawu jak na początku. Wybierak porusza się tak jak mnie uprzedzał, więc ogólnie nie wiem czy np. ze skrzynią się coś złego dzieje. Ja nic nie zauważam.
3. Co mnie czeka dalej.
Aktualnie czeka mnie:
- wymiana progów, bo już jest z nimi bardzo źle – obecnie blacharz stwierdził, że jeszcze da się to naprawić, ale jest to ostatni dzwonek. Ale dokładnie wszystko sprawdzi (czy rdza nie wchodzi już na podłogę) jak dokładnie tam wszędzie spojrzy,
- wymiana sanek/wózka/trawersy z przodu – mega skorodowała i są dziury,
- wymiana rozrządu + pompy wody, bo już 5 lat minęło więc raczej trzeba,
- w losowych momentach pojawia się błąd i włącza się tryb awaryjny (zawsze jest ten sam błąd przepustnicy), więc będę w tym tygodniu ją wyciągał + przy okazji wyjmę EGR i przeczyszczę obie rzeczy (może jeszcze kolektor wyjmę). Jak mechanik stwierdzi, że przepustnica to jednak śmietnik no to będzie trzeba nową kupić,
- wymiana termostatu,
I teraz najważniejsze… mam wrażenie, że powoli dochodzę do ściany z moją 159. Czy to jest jeszcze sens inwestować w „starego diesla” ? Czy to w ogóle się opłaca czasowo/finansowo? Teoretycznie mogę zainwestować nawet 10 tyś i wszystko zrobić i będzie super pięknie.. jeżeli nie dojdzie „za chwile” robienie skrzyni, turbiny itp i tak w kółko. Mam w domu drugi samochód, starą Honde z 1997 i przez 10 lat tylko dolewam oleju i raz wymieniłem hamulce. Nic nigdy przy niej nie robiłem i mam wrażenie, że nie będę nic robił przez kolejne wiele lat i trochę zaczyna mnie to denerwować, że auto na które się dba i chucha jest ciągle robione, a to zastępcze (Honda) staje się powoli tym pierwszym samochodem, bo utrzymanie tego auta jest zerowe. Mam następujące dylematy…
1. Wszystko zrobić i inwestować dalej i jeździć. Argumenty za tym są takie, że samo serce samochodu jest naprawdę w dobrym stanie, a rzeczy, które są do zrobienia to cały osprzęt i wymienialne rzeczy. Do np. całkowitego remontu silnika, jeżeli się przytrafi, myślę, że przejadę kolejne 200 – 300 tysięcy.
2. Olać to i sprzedać tak jak stoi… jednak boli mnie to, bo wiem, że tyle włożonej kasy i czasu nie jestem w stanie odzyskać sprzedażą, a sprzedawać za 10-12 tyś ? to jest trochę śmiech, bo nic sensownego za to nie kupię…
Zapraszam do dyskusji, może ktoś miał lub ma podobne dylematy i chce się nimi podzielić, pomoże podjąć decyzję. Mile widziany obecni i byli posiadacze 159. Chętnie podzielę się z kimś emailem lub nr telefonu jeżeli będzie chciał wymienić się spostrzeżeniami.