No nie, jest przepaść pomiędzy ignorowaniem tematu, a nie robieniem dramy tam, gdzie jej nie ma. Oczywiscie, ze zuzycie pradu wzrosnie. Oczywiscie, ze szczytowe zapotrzebowanie na moc wzrosnie. Tylko że właśnie, jak sie realnie na to spojrzy, czyt miedzy innymi właśnie patrzac na "współczynnik jednoczesnosci", ktory przywołałeś, to nie jest to koniec świata. Wiemy, ze ludzie korzystaja z samochodu raczej w dzien, i ładować bedą auto w nocy, kiedy duza czesc zapotrzebownia na energie w innych miejsach spada. A jesli nie beda tego robic, to sie ich zmotywuja odpowiednio agresywna taryfą nocną.
I najwazniejsze, czyli czas. Ja bym chciał tak po raz osiemdziesiąty dziewiąty, ze ten problem dzisiaj nawet nie występuje. On tez nie zwali sie nam na głowię z dnia na dzień. W 2035 roku, jak wprowadzą ten zakaz, to tez, nagle wszystkie auta na drogach nie stana sie elektryczne. Sredni wiek samochodu na europejskiej drodze to 15 lat. Sredni, tak ze nie jest wiadome, czy nawet w 2050 roku absolutnie kazde auto bedzie elektryczne. To jest bardzo przewidywalny proces, który będzie trwał 30 lat. Jak wy to widzicie jako jakis dramat, przeszkodę nie do przeskoczenia, to sie wydaje troche śmieszne.