Ze sportem w Hondzie civic to jest tak:
siedzisz mega nisko, masz wrażenie, że jak przejeżdżasz hopkę, to sobie dupę otrzesz. Przytrzymujesz szczękę, bo zawieszenie tak sztywne, ze plomby idzie zgubić.
wciskasz gaz. silnik wkręca się całkiem żwawo. przekraczasz 4000, silnik zaczyna drzeć ryja. myślisz sobie jest zajebiście, zapierdalasz. 6000.... patrzysz na licznik, a tam 70km/h.....
wsiadam do 159, cisza, spokój, nic się nie dzieje.... patrzę na licznik - 150km/h.....