Witam.
Panowie, dzis rano odpalilem, przejechałem 500 metrów i w lusterku nie widzę świata, tylko bialy dym.
Gdy stanąłem i delikatnie wyjmowalem bagnet od stanu oleju to słyszałem syknięcie i zaczął powolutku wyciekać olej. Wylaczylem silnik. Ponownie wyjalem bagnet i olej delikatnie znowu podchodzil do góry.
Gdy odkrecilem korek wlewu oleju (silnik wylaczony) to nic niepokojącego nie bylo - żadnej mazi ani osadu.
Ponownie odpalilem i powolutku wróciłem pod dom. Silnik i inne normalnie pracuje, obroty ok.
Koledzy co walnęło?? Ktos to przerabiał?
Proszę o pomoc.