Cześć alfoholicy czy ktoś z Was miał może do czynienia z odszkodowaniem za zły stan drogi. Mianowicie wczoraj jechałem i wpadłem w dziurę sporą aż podskoczyłem a auto zgasło, jednak zostało mi do domu jakieś 1,5 km więc udało mi się dojechać (cóż zgasło odpaliłem pojechałem dalej). Rano próbuje pojechać a tu jako że auto stoi na lekkiej górce spuszczam na luz a ono nie spada.
Pomyślałem może ręczny przymarzł choć było ciepło bądź też zaciął się hamulec, okazało się że jazda jest niemożliwa, taki opór. Ciągle myślałem że to wina zablokowanego hamulca, wpadł później przyjaciel zaglądamy za dnia a tam sprężyna leży dosłownie na oponie i wszystko jest zerwane o.o.
Teraz pytanie czy ciężko będzie w bojach o odszkodowanie z jego słów wynikało że to robota na 3-5 tyś, a do wymiany cały amortyzator, sprężyna, łożysko, wahacz, "rozdarta" opona od ocierania o sprężynę, felga.
Co teraz robić zadzwoniłem i dowiedziałem się że muszę jechać na policje po notatkę, (jeszcze twierdzili że z takim uszkodzeniem możliwe jest abym dojechał do nich do komisariatu aby zrobili oględziny...) Czy długo będzie trwać woja z ubezpieczycielem ? Nie posiadam aż takich środków aby wyłożyć na teraz i naprawić to z własnej kieszeni ; /