Witam mam małą zagwozdkę po krótce opiszę co i jak. Otóż jestem świeżo po wymianie całego rozrządu wraz z napinaczami, pompą wody etc (belle kupiłem miesiąc temu) zmieniłem olej, wszystkie filtry włącznie z paliwowym. Przy wymianie rozrządu mechanik wymienił mi też płyn chłodzący [z czego mechanio to dobry znajomy, zaufany więc wiem, że na bank powymieniał ]
Wczoraj po przejechaniu około 30km do pracy bez szalenstw, nie przekraczając 120 km/h po zatrzymaniu spod maski zaczęło delikatnie dymić na "bladoszaro" bez wyraźnego smrodu. Auto nie kopci, niema zadyszek, oleju nie ubywa i jest czysty (pod korkiem też brak syfu) Wskazówka temperatury delikatnie tylko przekracza 70 stopni przy takiej jeździe. Zauważyłem po powrocie do domu, ze stan płynu chłodzącego jest około 1cm poniżej linii MIN więc szybciutko dolałem (płyn Paraflu). Zdjąłem osłonę z silnika, żeby poszukać wycieków, ale takich ewidentnych nie widać. Natomiast co mnie zaniepokoiło, to to że silnik jest naprawdę gorący (przynajmniej góra) właściwie ledwo można było wziąć do ręki śruby mocujące osłonę. Dziś po przyjechaniu do pracy, pomimo dolania płynu lekkie dymienie nie ustało... nie mam za dużego doświadczenia z dieslem, a na punkcie auta jestem przewrażliwiony i teraz odchodzę od zmysłów.
Byłbym wdzięczny za jakieś sugestie. Aha auto przy zakupie było na kompie w ASO i właściwie wszystko było ok, brak zastrzeżeń.