W zasadzie miałem to wrzucić w temat o korektach wtrysku, bo przejażdżka miała na celu zapis korekt, ale przy okazji wyszło co innego.
Otóż dopiero co wykonałem następujące czynności:
- wyczyściłem dolot od przepływki aż po głowicę
- usunąłem klapy (kolektor plastikowy)
- uszczelniłem dolot - klapki wirowe, nowe oringi, nowe opaski
- zaślepiłem całkowicie EGR
Istotne jest, że EGR nie został jeszcze wyłączony w kompie (tłumaczy to niezgodność mas powietrza, ale nie tłumaczy doładowania).
Powyższe bardzo korzystnie wpłynęło na osiągi auta, jednak nie zmieniło faktu, że silnik klekocze jak stary autokar. Postanowiłem więc zarejestrować korekty wtryskiwaczy, które wyszły (wedle mojej wiedzy) w zasadzie bardzo dobrze - załączone.
Co jeszcze wyszło i co jest gwoździem programu, to ciśnienie doładowania. MAP sensor wymieniłem jakiś czas temu na pozmianowy i wszystko było w porządku, natomiast po akcji "kolektor" opisanej powyżej, miałem wrażenie, że przez cały czas jeżdżę na wyższym ciśnieniu doładowania niż poprzednio. Potwierdziło się to dzisiaj przy pomocy FESa - turbina czasem ładuje tyle ile chce komputer, ale przeważnie (zwłaszcza po odjęciu gazu) ciśnienie boost jest o 400 - 800 mbar większe od oczekiwanego. Co więcej, kilka razy widziałem boost rzędu 1700 mbar, podczas gdy komputer oczekuje (zgodnie z serią) maksymalnie 1380mbar doładowania - po jeździe na ok. 2000-2500 RPM i mocnym dodaniu gazu. Nawet przy równej jeździe z prędkością np. 90km/h gdy komputer pokazuje doładowanie oczekiwane rzędu 100mbar, to turbina ładuje np. 800mbar-1000mbar.
Nie chcę nic sugerować więc nie napiszę co o tym myślę ja, ale proszę o wypowiedź fachowców, m. in. @sdero.
Cyferki w załączeniu.
Obciążenia były robione na 4 i 5 biegu na tyle na ile to możliwe (automat oraz zakręty na S11 za ciasne powyżej 180).