Witam ponownie wszystkich!
Sprawa bardzo nietypowa!
STAN FAKTYCZNY:
Przebieg 180000 km - postanowiłem wymienić rozrząd. Zakupiłem pasek Gates, rolki INA, pompę DOLZ i 5l płyny do chłodnic. Z braku czasu auto oddałem do mechanika na tzw. drugiej rezerwie paliwa (kiedy komputer przestaje już pokazywać liczbę kilometrów do przejechania na pozostałym paliwie, czyli w okolicach 50km). Gość wymienił rozrząd i nie mógł odpalić auta.
Lekko się zdenerwował, że mu z takim poziomem paliwa auto odstawiłem - głupota, mogłem wcześnie dotankować.
Teraz tak - mechanik dolał paliwa. Auto ma kosmiczne problemy z paleniem. Nie pali za pierwszym razem. Jeśli zapali to ZAWSZE z opóźnieniem 2 - 3 sekund. Ponadto silnik nie działa prawidłowo. Tzn. na wolnych obrotach jest ok., gorzej po dodaniu gazu i przekroczeniu 1000 obr./min - bo słychać lekki stukot, coś jakby niedokręcona śruba o coś uderzała. Silnik wydaje dźwięk jakby połączenie diesla z silnikiem poloneza.
Teraz pytanie: Czy powyższe wskazywałoby na zapowietrzenie silnika /układu paliwowego/, czy też na przestawiony rozrząd?
Dodam, że pompka po kilkukrotnym przekręceniu kluczyka w pozycję MAR wydawała dźwięki bulgotania. Dziś przejechałem ok. 20 kilometrów problem nie znikł! Początkowo byłem przekonany, że to wynika z zapowietrzenia, teraz to już sam nie wiem... Jakieś sugestie?