Kupiłem to auto nie dawno, z nastawieniem że sprzęgło się sypie. No ale się łudziłem że wytrzyma dłużej niż miesiąc
Od początku miałem uczucie ślizgającego się sprzęgła na wyższych obrotach.
Wczoraj przejechałem A4 z ~30km pod koniec maiłem wrażenie że ślizga się cały czas. Zwolniłem podjeżdżając do domu pedał załączą reagować dziwnie - jakby bardziej miękki.
Po zatrzymaniu auto nie ruszyło ani do przodu ani do tyłu.
Spod maski smrodek palonego sprzęgła.
Dziś rano po wystygnięciu reakcja nie zmieniła się, biegi wchodzą auto ani drgnie.
Na start robiłem w aucie hamulce, nowy komplet tylna oś. Mechanik odpowietrzał urządzeniem, a mimo wszystko pedał hamulca topił się w podłodze, choć hamulce żyleta. Teraz czytając różne tematy może to problem wyprzęglika?
Zdaję sobie sprawę, że sprzęgło mam do roboty, ale czy nie uszkodziłem czegoś jeszcze?
Zakładać z góry wymianę 2-masy (auto 176tk w które w miarę wierzę), wiem że to wyjdzie przy rozkręceniu. Ale zakładając, że jest ok próbować regenerować, zostawić, czy nie zastanawiać się i wymieniać? Wiem że tematów takich jest 100, ale opinii niestety dokładnie tyle samo...